niedziela, 27 stycznia 2013

Les Miserables 2012

Mam problem z tym filmem. Uwielbiam musicale, ale Nędznicy w wydaniu kinowym kompletnie do mnie nie przemawiają. Niestety obejrzenie filmu trwającego prawie trzy godziny to była męka.

Kolejna adaptacja musicalu napisanego na podstawie powieści Victora Hugo weszła do kin na przełomie 2012/2013. To, że Anna Hathaway dostanie za swoją rolę nagrodę było wiadomo już dawna. Gazety i portale internetowe rozpisywały się o jej niezwykłym poświęceniu dla filmu. Sama aktorka opowiadała, jak wymagająca była ta rola, ale przyznam - chociaż postać Fantine została wspaniale zagrana to otrzymanie Złotego Globa za pojawienie się w filmie na maksymalnie 15 minut jest przegięciem.

Najlepsi aktorzy to dzieci

Nagrodę za damską rolę drugoplanową powinna dostać Isabelle Allen I za rolę młodej Cosette. Młoda gwiazda dostała już Nagrodę za Specjalne Osiągnięcia i przyznam, że chętnie obejrzę jej kolejny film. Dziesięciolatka rozwaliła mnie na łopatki. Po pierwsze - gra równie dobrze jak Hathaway i Jackman. Po drugie - nie widać, że gra! Mała jest niesamowita i jest dla mnie jednym z dwóch aktorskich odkryć tego filmu.
Największe odkrycie to zdecydowanie Daniel Huttlestone. Chłopak ma dopiero trzynaście lat, a już gra na deskach teatru razem z Rowanem Atkinsonem. Chłopak kradł każdą scenę, w której się pojawiał. Jako Gavroche był niesamowity i przyznam, że chętnie zobaczyłabym go na żywo, w teatrze. Daniel naprawdę ma talent i liczę na to, że niedługo zobaczę go znowu na dużym ekranie.
Chociaż w filmie gra plejada gwiad, to właśnie najmłodsze gwiazdy świecą najjaśniej. Niesamowitej przemiany Hathaway nie widać tak dobrze na ekranie, śpiewający Russell Crowe jest nieco śmieszny, Hugh Jackman - znalazł się w obsadzie chyba po to, żeby przyciągnąć damską część widowni i wygląda na nieco zagubionego.
Jedynie duet Helena Bonham Carter i Sacha Baron Cohen (czyli państwo Thenardier) wniósł do tej adaptacji nieco życia. Widać, że Helena i Sacha naprawdę dobrze się bawili wcielając w role drobnych naciągaczy.

Scenografia teatralna

Niestety, scenografia nie zaskakuje. W dodatku przez większość filmu miałam wrażenie, że domy zrobione z tektury zaraz się rozpadną. Nie ma tu super efektów specjalnych, właściwie film wygląda tak, jakbym nie było tam  żadnych efektów. Jedną z najciekawszych pod wględem scenografii scen, jest wciąganie statku przez więźniów.
Nagminne i przydługawe zbliżenia na twarze śpiewających postaci to kolejny minus. Nędznicy to pierwszy film, w którym od razu widać niedociągnięcia w montażu - n.p. w jednej z ostatnich scen widać jak garbiący się duch Fantine "znika" za plecami klęczącej Cosette! Może miało to wypaść naturalnie, niestety wygląda tak, jakby ktoś wypuścił do kin niedokończony film.
Jeżeli chodzi o charakteryzację - jak najbardziej na plus. Stroje i fryzury zostały doskonale dopasowane do postaci i przedstawianych zdarzeń. Mimo wszystko czułam się tak, jakby film był niedopracowany.
Zdecydowanie chętniej obejrzę adaptację Nędzników w operze, niż sięgnę po raz kolejny po wersję filmową. Dwie prawdziwe perełki tego filmu to Daniel Huttlestone i Isabelle Allen I.
Polecam jednak zobaczyć wszystkim, którzy do tej pory nie widzieli żadnej adaptacji Nędzników, albo nie sięgnęli jeszcze po powieść Victora Hugo. Niekoniecznie w wersji kinowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz