piątek, 25 stycznia 2013

Królowa Wersalu, czyli miłość w czasach kryzysu

Znalazłam w Internecie news o tym, że ktoś porywa się na zbudowanie kolejnego Wersalu. Okazało się również, że powstał film dokumentalny na ten temat. Nie mogłam tego przegapić!

Chyba każdy z nas marzył o tym, że chociaż przez jeden dzień miałby do dyspozycji nieograniczoną ilość pieniędzy. Prywatny odrzutowiec, najlepsze samochody, ogromna willa ze służbą, najlepsze ciuchy, perfumy... dosłownie wszystko, czego dusza zapragnie.
O takiej rodzinie opowiada ten film. Chociaż ciężko nazwać tę grupę osób rodziną. Senior rodu David Siegel i jego trophy wife Jackie cieszą się swoją fortuną i planują budowę największego domu na świecie - kopii Wersalu. W tym momencie do akcji wkracza reżyserka Lauren Greenfield, która uwiecznia na taśmie cały proces powstawania niezwykłej posiadłości.

Uwaga - spojlery!

Jest to chyba jeden z najsmutniejszych obrazów współczesnej rodziny, jaki widziałam do tej pory. Jackie więcej uwagi poświęca swoim zwierzakom niż dzieciom. Maluchom kupuje jedynie całe wózki (dosłownie!) zabawek. Dzieciaki są rozpieszczone do granic możliwości.
David Siegel to typowy miliarder. Doszedł do swojej fortuny ciężką pracą, po drodze zdarzyło mu się ożenić, spłodzić kilkoro dzieci, ale jego zainteresowanie skupia się głównie na biznesie i pieniądzach.
Dość drastycznie są pokazane relacje pomiędzy małżonkami. W pewnym momencie Greenfield zadaje pytanie Jackie, czy jej mąż ma w niej wsparcie. Kobieta wypowiada się o nim w samych superlatywach, wspiera go, ale podkreśla, że większości rzeczy i tak dowie się dopiero wtedy, gdy obejrzy film. Co na to samo pytanie odpowiada David? Traktuje swoją żonę jak kolejne dziecko i kompletnie jej nie ufa. Mówi to wprost.
Film nie byłby tak ciekawy, gdyby nie fakt, że podczas jego kręcenia doszło do ogromnego krachu na giełdzie (2008 rok), który natychmiast zaczął oddziaływać na rodzinkę Siegelów.

Detronizacja

Wielki upadek rodziny Davida sprawia, że muszą zacząć na nowo organizować swoje życie i biznes. Byłam naprawdę zdziwiona, gdy okazało się, że Siegel ma dorosłego syna, którego widzimy od początku na ekranie (jest szefem jednego z jego hoteli).
Sytuacja zmienia się diametralnie i nagle rodzina musi zrezygnować z ociekającego złotem nowego domu. David zmienia się w całkowitego gbura, za to Jackie - za wszelką cenę stara się załagodzić sytuację.
Muszę się tu do czegoś przyznać - na miejscu Jackie zdzieliłabym Davida patelnią. 
Ciekawe jest jednak to, że tak otwarcie mówi o niektórych swoich niecnych czynach przed kamerą. Sugeruje nawet, że to on przyczynił się do wybrania George W. Busha na prezydenta.
Królowa Wersalu to obraz ukazujący chaos podczas wielkiej recesji. Tak naprawdę nikt to końca nie wiedział co się stanie i kiedy nastąpi poprawa. Widz może także zobaczyć jak mogłoby wyglądać jego, gdyby jednak posiadał wymarzone miliardy na swoim koncie.
Obraz przedstawiony przez Greenfield nieco przeraża. Nagle wszystko staje na głowie i tragedią okazuje się fakt, że rodzina Siegelów musi zredukować liczbę służących (!). Przez większość filmu czułam zażenowanie połączone z rozbawieniem.
Nie jest to dzieło wybitne, ale warto je zobaczyć w wolnej chwili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz