Dzisiaj dwie propozycje filmowe dla wszystkich, którzy mają problem ze znalezieniem ciekawego seansu w kinie, albo wystraszyła ich przedwczesna (?) zima. Między piekłem, a niebiem, oraz Oscar i Lucinda - jeśli nie znasz tych tytułów warto nadrobić zaległości.
Między piekłem, a niebiem
Zadecydowanie wolę oryginalny tytuł (What dreams may come). Według mnie jest to jeden z najbardziej plastycznych i niesamowitych obrazów przedstawiających życie po śmierci. Pierwszy raz trafiłam na ten film przypadkiem, gdy przerzucałam kanały w TV późnym wieczorem (nie wiem dlaczego Między piekłem, a niebem leciało po 23!).
Między piekłem, a niebem - Robin Williams |
Na samym początku poznajemy rodzinę, którą spotyka ogromna tragedia - w wypadku samochodowym giną dzieci Nielsenów. Małżeństwo powoli wychodzi z kryzysu, najtrudniej jest Annie, która niedługo będzie musiała zmierzyć się z kolejną tragedią. Jest to tylko początek niezwykłej opowieści o walce, którą stoczy główny bohater - Chris (zagrany przez Robina Williamsa).
Nie polecam jednak tego filmu ze względu na fabułę, ani na dobrą grę aktorską. Na uwagę zasługuje przede wszystkim ukazanie miejsc, które po śmierci przemierzają główni bohaterowie. Film w 1998 roku został nominowany do Oscara za najlepsze efekty specjalnie, oraz najlepszą scenografię i dekorację wnętrz (w drugiej kategorii dostał główną nagrodę). Najlepiej zobaczyć to na własne oczy - cudownie zbudowany klimat, wplecione gdzieś w tle symbole, wszystko niezwykle plastyczne i po prostu piękne.
Must see dla wszystkich osób, które szukają podczas senasu niezwykłych doznań wizualnych. Dobry zarówno dla wrażliwców, jak i gruboskórnych. To po prostu trzeba zobaczyć :)
Oskar i Lucinda
Uwielbiam Cate Blanchett, facynuje mnie Ralph Fiennes, a na film z ich udziałem po raz kolejny trafiłam przez przypadek. To jedna z perełek, którą udało mi się odnaleźć po 24 przerzucając bezwiednie kanały w TV.
Oskar i Lucinda - Fiennes i Blanchett |
Dlaczego uwielbiam Oskara i Lucindę?
Gdy pierwszy raz trafiłam na ten film minęła już połowa seansu - późna pora i zaciekawienie sprawiło, że odłożyłam jego oglądanie na później (do tzw. znalezienia w sieci). Niedawno przypomniałam sobie o nim (przeglądając filmografię Cate) i z radością usiadłam do oglądania. Od tamtej pory widziałam go chyba z 10 razy. Ten film wciąga - doskonale wykreowane i zagrane postaci przez duet Blanchett - Fiennes, wciągająca historia, cięty humor, ciekawe dialogi i klimat minionej epoki.
Polecam wszystkim fanom starego, dobrego kina. Must see dla wszystkich fanów Blanchett (jeden z jej pierwszych filmów) i Fiennesa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz