wtorek, 29 stycznia 2013

Girl in progress

O tym, że nie jest łatwo być dziewczyną powstało już wiele filmów. Girl in progress ma w sobie jednak pewną świeżość i idealnie nadaje się na babski wieczór. Warto zobaczyć świetną Cierrę Ramirez i Evę Mendes w zupełnie nowej roli.

 

Nie zaczęłam oglądać tego filmu świadomie. Muszę się przyznać, że trafiłam na niego przypadkiem i był jednym z pierwszych linków, który wyświetlił się w powiązanych filmu Liberal Arts (o tym następnym razem). Niestety filmu z siostrą Olsen nie udało mi się znaleźć, ale za to nieźle spędziłam czas razem z Ansiedad i Grace.
Uprzedzam, że do filmu byłam nastawiona w 100% negatywnie, za to Eva Mendes jest w moim mniemaniu jedną z najbardziej przereklamowanych aktorek. Trailer również nie powalił mnie na kolana, a średnia ocen na IMDB i Filmwebie tylko potwierdziła mnie w przekonaniu, że to film "na potem".

Być kobietą, być kobietą...

Chyba każda mała dziewczynka marzy o tym, żeby wyrosnąć na piękną i podziwianą kobietę. Girl in progress właśnie o takiej przemianie opowiada, ale w nieco przewrotny sposób. Ansiedad świadomie buduje swoją drogę do dorosłości powielając schematy pojawiające się w literaturze i filmie. Co znajduje się na jej liście? Bycie grzeczną dziewczynką, zwrócenie na siebie uwagi najpopularniejszej dziewczyny w szkole, a na końcu - stracenie dziewictwa ze szkolnym bad bojem.
Cała historia opowiedziana jest z lekkim przymrużeniem oka i w pewnym momencie scenariusz przemiany, który stworzyła Ansiedad - zaczyna żyć własnym życiem. Cierra Ramirez doskonale wcieliła się w rolę młodej buntowniczki i muszę przyznać, że urzekła mnie swoją urodą. Zapewne jak dorośnie pobije urodą Evę Mendes.
Właśnie - co z moją "ulubioną" aktorką?
Grace to lekko zagubiona młoda matka, która stara się jakoś utrzymać koniec z końcem. W układzie matka-córka wydaje się, że to ona wymaga więcej opieki niż jej dorastające dziecko. Gril in progress pokazuje, że to Ansiedad zajmuje się domem.
Mimo wszystko muszę przyznać, że Mendes pozytywnie mnie zaskoczyła. Po n-tej roli prostytutki/narkomanki, która wikła się w dziwny romans z gangsterem, widzimy ją nagle w roli mamy. Wypadła całkiem znośnie na ekranie, chociaż Cierra bardziej przemawia do mnie jako aktorka.

Girl in progress

Pomimo średnich opinii na portalach internetowych - polecam film wszystkim paniom. Panom również, może dzięki temu dowiedzą się o nas, kobietach czegoś więcej.
Nie jest to kolejny denerwujący i oderwany od rzeczywistości obraz, który pokazuje nam całkowicie zniekształconą wizję świata. Girl in progress to dobra rozrywka bez względu na wiek, stan cywilny i miejsce zamieszkania. W wolnym tłumaczeniu na polski tytuł filmu oznacza "dziewczyna w trakcie realizacji". I tak też się poczułam po jego obejrzeniu - jak ktoś, kto jeszcze do końca się nie określił i poszukuje siebie. W filmie dorasta nie tylko Ansiedad, ale także Grace - do roli mamy.
Ja za na to następnym razem zamiast polegać na opiniach innych i trailerze, zobaczę pierwsze dziesięć minut filmu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz